- woda
- ocet balsamiczny
- truskawki
Jestem zawiedziona tegorocznym sezonem truskawkowym. Jak co roku czekałam na telefon od mojej pani plantatorki truskawkowej, że już są, już czekają na mnie super dojrzałe, super słodkie, cudowne truskawki. Pani Ania zadzwoniła ale z wieścią, że jej owoce zachorowały! Nici z tegorocznych przetworów. Takich truskawek już nie znajdę. Nie pamiętam jak nazywa się ta odmiana ale są to a właściwie były owoce idealne do konfitur. Bardzo mięsiste i zwarte, pięknie się smażyły. Kupiłam wprawdzie bardzo smaczne truskawki poziomkowe ale konfitur z nich nie będzie. Po zasypaniu cukrem oddały mnóstwo soku i smażyć już nie było co, bo owoców została przysłowiowa garstka. Trudno. Z części owoców zrobiłam soki a z pozostałych musiałam coś wymyślić. Wymyśliłam. Truskawki w marynacie z octu balsamicznego. Szczerze mówiąc nie wiedziałam co mi wyjdzie bo nigdy nie próbowałam niczego podobnego. Wyszło! Po jednym dniu w słoiku są świetne! Będą idealne do drobiu. Oj już czuję smak pieczonej kaczki z takimi truskawami 🙂
Składniki:
- woda
- ocet balsamiczny
- truskawki
Wodę z octem w stosunku 3:1 zagotowujemy (3 miarki wody/jedna octu). Jeśli truskawki są bardzo słodkie nie potrzeba cukru – jeśli są kwaskowate dosłodźcie marynatę. Truskawki szypułkujemy, myjemy i układamy dość ciasno w słoikach. Zalewamy gorącą marynatą, zakręcamy słoiki i stawiamy do góry dnem. Moje słoiki się zamknęły (widać po zassanej pokrywce). Obserwuję je w celach sprawdzenia czy nie potrzeba pasteryzować. Jak na razie wszystko z nimi w porządku. Jeśli macie wątpliwości odnośnie pasteryzacji przypominam ściągawkę z ubiegłego sezonu: http://cieszsiesmakiem.pl/pasteryzowac-czy-nie/.
Ciesz się Smakiem!