- duży pęk liści podagrycznika
- duży pęk pokrzywy
- cebula
- 3 ząbki czosnku
- 4 duże ziemniaki
- łyżka mąki
- olej lub mały plaster słoniny
- sól, pieprz
- trzy łyżki śmietany
Zupa w piętnaście minut, serio. Smaczna, zdrowa, aromatyczna. Ponadto, cztery osoby najedzą się za 6-7 zł. Fajnie? Jeśli ktoś chce powoli włączać jadalne dzikie rośliny do swojej diety to proponuję zacząć właśnie od tej zupy. Podagrycznik i pokrzywę znajdziecie bez problemu, wystarczy czyste miejsce, gdzie rosną. Komosa o tej porze jest najlepsza – młodziutka. Wyobrażam sobie, że właśnie taką zupę jadali nasi słowiańscy przodkowie.
Składniki:
- duży pęk liści podagrycznika
- duży pęk pokrzywy
- pęczek komosy
- cebula
- 3 ząbki czosnku
- 4 duże ziemniaki
- łyżka mąki
- olej lub mały plaster słoniny
- sól, pieprz
- trzy łyżki śmietany
W garnku podgrzewamy olej (lub topimy słoninę). Rumienimy posiekaną cebulę i czosnek. Wsypujemy mąkę, mieszamy i chwilkę smażymy. Dolewamy około 1,5 l wody. Doprowadzamy do wrzenia, dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki, sól i pieprz. Gdy ziemniaki są już miękkie dodajemy posiekane grubo liście podagrycznika, komosy i pokrzywy (same liście bez łodyg). Gotujemy kilka minut. Dodajemy śmietanę. Możemy posypać pietruszką lub koprem. Ja udekorowałam zupę listkami i kwiatkami kurdybanka oraz oliwą truflową. Spróbujcie koniecznie.
Ciesz się Smakiem!