- formy prostokątne
- ściereczki lniane
- papier do pieczenia

Nadszedł czas na budzenie piernika. Leniuchował już dostatecznie długo, nabrał sił i najwyższa pora by pokazał na co go stać!
Przygotować należy:
- formy prostokątne
- ściereczki lniane
- papier do pieczenia
Wyjmujemy ciasto aby się ogrzało w temperaturze pokojowej. Szykujemy blaszki o wymiarach około 10/25 cm i wykładamy je papierem do pieczenia. Z podanej proporcji z poprzedniego etapu proponuję wypiec trzy pierniki. Będzie ładne i wysokie. Ciasto dzielimy na 3 części i wyklejamy blaszki. Nie przejmujemy się szczególnie wyrównywaniem ciasta chyba, że ktoś bardzo chce. W takim wypadku smarujemy dłonie olejem lub moczymy w wodzie. Pójdzie dużo łatwiej, gdyż ciasto się klei do rąk. Pieczemy w temp. 170°C 40-60 minut. Przed wyjęciem sprawdzamy czy patyczek jest suchy. Placki studzimy, zawijamy szczelnie w lniane ściereczki i odkładamy w chłodne miejsce. Odpoczywać będą jeszcze tydzień.
Jest jeszcze inny sposób. Na tydzień przed świętami wypiekamy piernik od razu dzieląc ciasto na blaty i rozwałkowując je do wymiaru blaszek. Grubość placka nie powinna być cieńsza niż 1 cm. Blaty mogą być 2 lub 3. Jeśli zdecydujecie się na ten sposób to proponuję wypiekać każdy blat w blaszce o tym samym wymiarze. Idealna będzie np. klasyczna prostokątna blacha jak do kruchego. Jeśli macie dwie lub trzy takie same blachy to super, pieczecie na jeden raz ale jeśli nie -wypiekamy po kolei. Pieczemy je w temp. 170°C przez 15 – 25 minut. Plackom należy dać chwilę po upieczeniu, wyjmujemy je z blachy dopiero gdy wystygną. Metoda ta różni się od poprzedniej również tym, że od razu przekładamy placki masami (o masach będzie później). Blaty smarujemy masami i układamy jeden na drugim, ostatni górny blat jest bez masy. Na spód pierwszego placka i na wierzchu ostatniego placka kładziemy papier do pieczenia i obciążamy równomiernie np. deski do krojenia z obciążeniem. Odstawiamy w chłodne miejsce. Potem kroimy w równe pasy (obrównując zewnętrzne boki) i na dzień przed podaniem oblewamy czekoladą.
Obie metody są dobre a wybór jednej z nich zależy tylko od tego jakiego wyglądu oczekujecie od swego piernika. Pieczony w blaszce keksówce może mieć „pagórek” po długości, którego odcinanie spowoduje, że piernik może być niski (dlatego nie odcinam nierówności). Ponadto lubi pękać. Nie przejmuję się ani tym, że pęka ani tym, w jaki sposób. Ostatecznie można ciasto naciąć wzdłuż ostrym nożem jeśli chcecie mieć pęknięcie kontrolowane. Ja lubię jednak taką „nieokrzesaną wersję”. Z osobno pieczonych blatów wyjdzie równiutki piernik z równymi warstwami jak z cukierni. Wybór należy do Was. W związku z tym, że jak co roku będę piekła wiele pierników na pewno zrobię swojską wersję z „pękniętym wzgórkiem” 🙂 jak i te równiutkie jak od linijki. Życzę powodzenia w pieczeniu i przypominam o kolejnym etapie czyli przekładaniu masami. Oczywiście zostaniecie powiadomieni. W razie pytań jestem dostępna na FB.
Ciesz się Smakiem!
[…] PIERNIK STAROPOLSKI NA WIGILIĘ – ETAP 2 […]