Ciesz się smakiem

Kaszę jaglaną odkryto na nowo, doceniono i wprowadzono „na salony”. Bardzo się z tego cieszę. Gryczana pozostaje w dalszym ciągu w jej cieniu a niesłusznie. Jest bowiem źródłem białka lepiej przyswajalnego niż białko zbóż. Gryka nie jest zbożem. Bliżej jej do rabarbaru czy szczawiu niż do zbóż. Zawiera wiele cennych składników: witaminy B1, B2, P, PP oraz wapń, magnez, fosfor, nikiel, żelaza, miedź, cynk, bor i jod. Nie zawiera glutenu. Warto ją jeść w połączeniu z nabiałem (ciekawe, nasze prababki wiedziały co robią podając gryczaną i zsiadłe mleko) gdyż zawarta w niej lizyna poprawia wchłanianie wapnia. Gryka zawiera też tryptofan (aminokwas białkowy), który pobudza organizm do wytwarzania serotoniny tzw. hormonu szczęścia oraz melatoniny odpowiedzialnej za prawidłowy sen. W zależności od stopnia rozdrobnienia i obróbki możemy spotkać w sklepach kasze grube, łamane i najbardziej rozdrobnioną kaszę krakowską. Są kasze prażone o ciemnym kolorze i nieprażone niemal białe o lekko zielonym odcieniu. Najbardziej wartościowa jest nieprażona ale z kolei prażona jest o niebo smaczniejsza, ma ten charakterystyczny orzechowy posmak. Byłam bardzo zdziwiona spotykając opinie, że właśnie ten smak kaszy gryczanej powoduje, że nie wszyscy ją lubią, że jest ciężki i „ziemisty”. Zaświeciło mi się światełko: Uwaga! Wyzwanie! Zatem do dzieła – czas na gryczaną inaczej i jeśli uda mi się do niej przekonać chociaż kilka osób będę zadowolona! Swojska gryczana w orientalnym klimacie – a kto mi zabroni?

Składniki:

• szklanka kaszy gryczanej (suchej)
• mały kalafior
• pomarańcza
• granat
• dwie garści kiełków (rzodkiewka, lucerna)
• mleczko kokosowe – puszka
• cytryna
• sól, pieprz, curry
• kilka łyżek dobrego oleju

Rozgrzewamy garnek z grubym dnem, wsypujemy kaszę i prażymy podrzucając lub mieszając kilka minut. Do naczynia z miarką wkładamy zawartość puszki z mleczkiem kokosowym i uzupełniamy wodą tak, aby całość płynu zajmowała 500 ml (2 szklanki) – ponieważ kaszę gryczaną gotujemy w proporcji 1:2. Jeśli śmietanka kokosowa (zwarta część po otworzeniu puszki) zajmuje więcej niż 1/3 objętości nie dajemy jej całej a tylko połowę. Do gotowania dodajemy płaską łyżeczkę soli. Gotujemy na małym ogniu aż kasza wchłonie płyn, następnie zakrywamy i odstawiamy na 15 – 20 minut. W tym czasie kalafior rozbieramy na małe różyczki i grillujemy na patelni grillowej lub jakiejkolwiek innej z grubym dnem – bez tłuszczu. Podrzucamy go kilka razy. Po pięciu minutach solimy, pieprzymy, dodajemy szczyptę przyprawy curry i polewamy sokiem z połówki cytryny. Grillujemy jeszcze pięć minut. Będzie al dente – taki lubię najbardziej. Kalafior można również upiec – 10 minut 180-200°C. Pomarańczę filetujemy – jeśli ktoś potrafi zrobić to profesjonalnie wykrawając cząstki to super, jeśli nie obieramy po prostu z błonek – uwierzcie mi smak jest ten sam. Granat obieramy czyli wyjmujemy pestki – technika dowolna 🙂 Ciepłą kaszę łączymy z kalafiorem, pomarańczą i granatem, dolewamy olej (u mnie konopny) i mieszamy. Jeśli potrzeba dodajemy sok z cytryny, sól i pieprz. Dekorujemy kiełkami. Uwierzcie mi – pyszne! Smakuje również na zimno.